Pacific Stalingrad: bitwa o tropikalną wyspę, która złamała japońską armię

Bitwy są różne: niektóre są tak ulotne i nieistotne, że tylko historycy je pamiętają, a niektóre są tak duże, że zmieniają cały przebieg kampanii wojskowej i pozostają w pamięci przez dziesięciolecia.

W Wielkiej Wojny Ojczyźnianej bitwa pod Stalingradem stała się punktem zwrotnym. Wyraźnie pokazała: z nazistami nie możesz po prostu walczyć - możesz wygrać. Tak, zmarli byli w setkach tysięcy. Ale prestiż takiego zwycięstwa i jego efekt psychologiczny były decydujące dla każdego sowieckiego żołnierza.

Według niemieckiej gazety Welt, w działaniach wojennych, które toczono na Pacyfiku podczas drugiej wojny światowej, bitwa o wyspę Guadalcanal była taką bitwą.

Oczywiście takie porównanie jest bardzo warunkowe. Rzeczywiście, w mieście nad Wołgą ogromne grupy armii ZSRR i Niemiec spotkały się w bitwie, a zacięte walki trwały prawie bez przerwy przez kilka miesięcy. A na tropikalnej wyspie, ze względu na jej ograniczone rozmiary, jednocześnie tylko kilkadziesiąt tysięcy ludzi brało udział w działaniach wojennych. Ważna jest jednak nie liczba uczestników, ale efekt zwycięstwa. W końcu, tak jak w Stalingradzie, bitwy o Guadalcanal zmieniły losy samej wojny. Ponieważ pokazali, że plotki o niezwyciężoności Japończyków w dżungli i podczas nocnych bitew nie są niczym więcej niż plotkami, i mogą zostać pokonani.

Dlaczego właśnie Guadalcanal?

Klęska poniesiona na atolu Midway przez japońską marynarkę wojenną w czerwcu 1942 r. Była zbyt ciężka, by prowadzić operacje ofensywne. Dlatego Japonia skoncentrowała swoje wysiłki na wzmocnieniu zewnętrznego pierścienia obronnego. W tym celu konieczne było uzyskanie możliwości kontroli powietrznej nad szlakami morskimi prowadzącymi do Nowej Zelandii i Australii. Aby rozwiązać ten problem, pozwolono na budowę lotniska na Guadalcanal, które natychmiast się zaczęło.

Miejsce budowy zostało odkryte przez amerykański wywiad, a dowództwo US Navy szybko obliczyło konsekwencje. Aby zapobiec pojawieniu się lotniska, ofensywna Operacja Strażnica, wystrzelona w nocy 7 sierpnia 1942 r., Została opracowana jako pierwsza na wojskowym przyczółku Pacyfiku.

Sam Guadalcanal i mała wysepka Tulagi, która sąsiaduje z nim, wylądowały jednostkami marines Stanów Zjednoczonych w liczbie 19 000 osób. Wyspiarski garnizon Japończyków był niewielki i nie oczekiwał żadnych niespodzianek, więc nie wdał się w poważną konfrontację i postanowił rozpuścić się w dżungli. Tak więc, do rana 8 sierpnia, kompleks lotniska znalazł się pod kontrolą Amerykanów i został przemianowany na Henderson Field. Okazało się, że budowa była prawie ukończona, więc nowi właściciele musieli ukończyć projekt - w ciągu zaledwie kilku dni pasy startowe były otwarte nie tylko dla myśliwców, ale także dla bombowców i pracowników transportu. I tak, że lotniskowce Amerykanów nie stały się łatwym łupem dla marynarki japońskiej, na rozkaz admirała Franka Fletchera, zostały usunięte z wyspy wraz z głównym składem sił ekspedycyjnych, a morska pokrywa lotniska została przydzielona tylko kilku statkom.

Oczywiście, 8. Flota Japońska zrobiła wszystko, co możliwe, aby zapewnić, że te dni nie stały się nieplanowanymi wakacjami dla Amerykanów. Już w nocy z 8 na 9 sierpnia statki amerykańskiej osłony zostały zaatakowane i straciły cztery ciężkie krążowniki z poważnymi uszkodzeniami piątego.

Japońskie wojska zaczęły być przenoszone do Guadalcanal, na wsparcie którego wysłano eskadrę kilku krążowników. Liczbę oddziałów na wyspie sprowadzono do 20 tysięcy osób. Tak duża liczba żołnierzy wymagała stałego zaopatrzenia materialnego i technicznego, ale amerykańskie samoloty tego nie dopuściły.

Aby uniknąć ataków lotniczych, japońska flota opracowała oryginalny system gwarantowanej dostawy, zwany Tokyo Express. Plan był prosty i skuteczny w tym samym czasie: szybkie niszczyciele japońskiej marynarki wojennej zrzuciły zapasy i sprzęt zapakowany w hermetyczne pojemniki za burtę w pobliżu wyspy, a prąd i fale przybili je do sił lądowych.

Jednostki te rozpoczęły aktywne działania bojowe, przeciągając amerykańskie jednostki do nieustannych starć przeciwpożarowych, które stały się najcięższe w całej wojnie na Pacyfiku.

Amerykanie powstrzymali ataki wroga na Henderson Field, ale to było więcej szczęścia niż odwaga i umiejętności walki. Nocne ostrzał Japończyków spowodowało uszkodzenie lotniska, ale były one niepoważne i szybko wyeliminowane.

Nie będziemy walczyć o cenę ...

Gwałtowne kolizje szybko przyniosły straty do poziomu, który był absolutnie nieporównywalny ze strategicznym znaczeniem nie tylko lotniska, ale także wyspy. Jednak sytuacja przestała być uważana przez strony za zwykłą operację wojskową - stała się kwestią prestiżu i wyższości psychologicznej, stając się osobistym pojedynkiem czołowych dowódców z kręgami rządzącymi Stanów Zjednoczonych i Japonii. A liczba ofiar tutaj nie odgrywała roli ...

Japońskie siły morskie wysłały statki na Wyspy Salomona - nawet wtedy, gdy Amerykanie "przejrzeli" system Tokyo Express i postanowili zniszczyć statki przed zrzuceniem zapasów. Z kolei na rozkaz prezydenta Roosevelta, aby zapewnić zwycięstwo w Guadalcanal, szefowie sztabu zostali poinstruowani, aby przekazać i wykorzystać na wyspie wszystkie uzbrojenie dostępne jednostkom w celu wygrania. W tej chwili bardzo trudno było spełnić taki rozkaz - w końcu flota amerykańska właśnie straciła jednego z lotniskowców i wyeliminowała ciężkie uszkodzenia drugiego.

Koncentracja takich sił i środków wojennych musiała doprowadzić do twardego i szybkiego rozwiązania. I przyszedł w listopadzie 1942 roku.

Radar przeciwko artylerii okrętowej

Bitwa o Guadalcanal ze starć piechoty szybko przerodziła się w wojnę z beczkami artylerii. Zdając sobie sprawę z tego schematu, najwyższy dowódca imperialnej floty Japonii, Isokuru Yamamoto, zdecydował dokładnie na artylerii statku i postawił decydujący zakład.

Na jego rozkaz dwa japońskie pancerniki zajęły bezpośrednio pozycje na wybiegach i naziemnych pozycjach amerykańskich marines i zaczęły ostrzeliwać je bez zatrzymywania się. Oprócz uszkodzeń na lotnisku i marines, ostrzał miał jeszcze jeden cel - pod osłoną 7000 żołnierzy japońskich wylądował na wyspie i wszedł do bitwy, którą Yamamoto uznał za amerykańską.

Na początku kalkulacja sama się usprawiedliwiała: Amerykanie utrzymali swoje pozycje, ale z wielkim trudem i kosztem utraty dużej liczby statków. A kiedy inna flota przybyła na pomoc pierwszej fali następnego wieczora, na czele z admirałem Nobutake Kondo i włączając pancernik i dużą liczbę krążowników.

Bliskie zwycięstwo Japończyków wydawało się już oczywiste. Co więcej, w nocnych bitwach Japończycy byli świetni. Jednak interweniował w sprawie, na którą Nobutake Kondo się nie liczył.

Czynnikiem tym był postęp techniczny. Korpus Ekspedycyjny, który był przeciwny Japończykom, a na czele którego stanął Willis Lee, składał się z dwóch pancerników i kilku niszczycieli. Ale ilościowa przewaga Japończyków rozbiła na kawałki techniczną nowość Amerykanów - najnowsze stacje radarowe, które dostarczyły strzałów. Dla nich nie miało to znaczenia, czy bitwa toczyła się w dzień czy w nocy, ponieważ równie łatwo można było wykryć cele o każdej porze dnia. Dlatego całe doświadczenie nocnych bitew japońskich okazało się bezsilne przed trafieniem amerykańskiej artylerii.

Trzeba jednak przyznać, że nawet doskonałość techniczna nie stała się bezwzględną zaletą. Na początku bitwy Japończycy byli w stanie skutecznie zneutralizować wszystkie niszczyciele US Navy, a na pancerniku South Dakota system zasilania zawiodł, a jego radary zostały wyłączone - statek kontynuował bitwę prawie na ślepo, otrzymując ponad czterdzieści trafień, ale utrzymując się na powierzchni. Ale potem drugi pancernik "Washington" wyśledził japoński statek "Kirisima" z instalacją radarową w odległości siedmiu kilometrów i ciężkim ogniem z sześcioma tuzinami trafień w ciągu kilku minut przekształcił go w bezużyteczną górę metalu.

Zmusiło to japońskie statki do podziału, aby uniknąć szkód. Ale ta separacja doprowadziła operację do porażki - krążownik, para pancerników i trzy niszczyciele zostały zniszczone. Straty Amerykanów były również poważne - ich flota straciła siedem niszczycieli i parę krążowników.

Niepowodzenie operacji Admirała Isokuru Yamamoto dla Japonii oznaczało nie tylko utratę lotniska - utracono możliwość dostarczania japońskich jednostek na Guadalcanal. Statki "Tokyo Express", które wcześniej dostarczały siły lądowe, tym razem ewakuowały wszystkich, którzy pozostali przy życiu.

Amerykańscy marines, którzy uzyskali pełną kontrolę nad wyspą w lutym 1943 r., Ostrożnie przeczesywali całe terytorium, ale znaleźli tylko własność wojskową, której nie można było szybko ewakuować.

Cena prestige

Dla strony japońskiej porażka na wyspie Guadalcanal okazała się druzgocąca. W bitwach zginęło ponad 30 tysięcy żołnierzy, a 24 marynarki wojennej i ogromna liczba statków transportowych zginęły w bitwach morskich. W rezultacie potencjał ofensywny floty został całkowicie wyczerpany, a zasoby przemysłu wojskowego przestały wystarczać, by go przywrócić.

Straty okrętów ze strony amerykańskiej były równie wielkie. Ale w przeciwieństwie do Japończyków, Amerykanie bardzo szybko uzupełniali utraconych - co miesiąc nowy pancernik lub lotniskowiec pochodził z zapasów amerykańskich stoczni wojskowych. Biorąc pod uwagę, że marines stracili tylko około 1600 osób, zwycięstwo było trudne dla USA - ale nadal bardzo udane. Doświadczenie tej operacji bojowej pozwoliło opracować specjalną strategię "przeskakiwania przez wyspy" - później wykorzystano ją do posunięcia naprzód wojsk amerykańskich w centralnym regionie Pacyfiku.

Podobnie jak klęska Wehrmachtu pod Stalingradem, pokonanie floty cesarskiej w Guadalcanal doprowadziło do całkowitej utraty zdolności ofensywnych Japończyków do ataku. W rezultacie bitwa o tropikalną wyspę była punktem zwrotnym w walkach na Pacyfiku.