Jak Rosja i Chiny są w stanie zatopić przewoźników amerykańskiej potęgi militarnej

Wielkoskalowa budowa lotniskowców w Stanach Zjednoczonych stała się w tym kraju rodzajem fetyszu i manii zbawienia. W oczach amerykańskich obywateli imponujące okręty wojenne są związane z potęgą militarną kraju.

Jednak eksperci zauważają, że taka wiara może zagrać okrutny żart z jego adeptami. Na przykład utrata choćby jednego z tych symboli narodowej dumy może mieć katastrofalny wpływ psychologiczny na Amerykę i na jej wieloetniczną populację. W rezultacie psycholodzy przewidują masowe przygnębienie Stanów Zjednoczonych i spadek poparcia społecznego dla polityki zagranicznej na eskalację konfliktów regionalnych na całym świecie.

Amerykańskie lotniskowce klasy "Nimitz" osiągają wysokość 40 metrów nad linią wodną, ​​długość - ponad 300 metrów, a ich wyporność wynosi 100 tysięcy ton. To nie są tylko statki, to prawdziwe pływające miasta - lub lotniska mobilne.

Około 80 samolotów, a także 7000 marynarzy, żołnierzy piechoty morskiej i pilotów, mieszka na pokładzie amerykańskiego lotniskowca, który dzięki reaktorowi jądrowemu jest w stanie poruszać się po oceanach z niesamowitą prędkością. Jeden taki lotniskowiec kosztuje około 5 miliardów dolarów. A zawartość każdego skrzydła takiego giganta sama w sobie daje bardzo imponującą figurę.

Wartość życia załogi i wartość takiego lotniskowca dla krajowej potęgi Ameryki jest po prostu niemożliwa do zmierzenia.

W chwili obecnej w USA brzegi 11 takich przewoźników narodowej potęgi chronią daleko od Ameryki. Nawiasem mówiąc, ich całkowity koszt wynosi 80% rocznego budżetu państwa.

Mit lotniskowców mówi, że w czasach kryzysu pierwszym pytaniem, które prezydent USA sam sobie stawia, jest to, gdzie są lotniskowce.

Jednak jest tu mały niuans i jak widać z amerykańskich roszczeń do rosyjskiego programu zbrojeniowego, który nie daje spokoju amerykańskim analitykom wojskowym. Dwie skromne mocarstwa - Rosja i Chiny - pracują dzień i noc nad nowymi pociskami przeciw okrętom, które mają niedługo zatopić amerykańską moc w oceanie. A także z odległości znacznie przekraczających zasięg najsilniejszych pocisków wystrzeliwanych z samolotów o najdłuższym zasięgu, zdolnych do wznoszenia się z pokładu lotniskowca.

Z kolei lotniskowcom zawsze towarzyszy grupa uderzeniowa okrętów, które mogą uderzać w okręty podwodne, samoloty i inne obiekty.

Ale tutaj jest korekta. Amerykańscy eksperci wojskowi wskazują, że przy najbardziej korzystnym scenariuszu grupa eskortująca może powalić łącznie około 450 pocisków wystrzelonych na lotniskowiec. Podczas gdy Chiny są w stanie uwolnić jednocześnie do 600 rakiet z odległości większej niż półtora tysiąca kilometrów.

Dlatego obecnie w mediach na całym świecie regularnie pojawiają się komunikaty typu: "przed wystrzeleniem rakiet na amerykański lotniskowiec wojsko nieprzyjaciela musi myśleć tysiąc razy, ponieważ po takim uderzeniu cała siła amerykańskich sił zbrojnych spadnie na nich." Należy założyć, że armia amerykańska próbuje przekonać prawdopodobnego przeciwnika do idei, że lotniskowcy są nietykalni, a wróg musi być dla nich bardziej uprzejmy.

Cóż, albo uspokój się.