Gwizdaj wszystkich! Lub coś w rodzaju noży żeglarskich

Wynika to z zaokrąglonej końcówki ostrza. Sądząc po rewelacjach pisarzy przygodowych, robi się to, aby walka w portowych tawernach była mniej traumatyczna.

Aby to osiągnąć, nie udało się zamontować rekonstruktorów. Tyłek noża był zaokrąglony do punktu, ale niektóre bez spiczastej części pozostały. Można było całkowicie usunąć końcówkę, czyniąc nóż marynarza czymś ze stołu - ale szefowie okrętów nie doszli do takiego radykalizmu.

Ogólnie rzecz biorąc, oryginalny marynarz lub nóż "morski" był bardzo podobny do Finna. Proste ostrze kończyło się w punkcie o charakterystycznym "szczupaku" lub bez niego. W pierwszym przypadku skos kolby był czasem wyostrzony dla fałszywego ognia, ale było to spowodowane niepotwierdzonymi pogłoskami i wspomnieniami.

Tak stare noże marynarza nie dotarły do ​​nas. Ale dokument pozostał, którego autorstwo przypisuje się tak samo jak brytyjskiemu admirałowi Francisowi Drake'owi. Wynika z tego, że ten znakomity obstrukcja w służbie Jej Królewskiej Mości był zajęty walkami na statkach jego eskadry. W erze floty żeglarskiej podróże mogły trwać miesiącami, a ludziom trudno było dogadać się w ciasnych przestrzeniach. Oczywiście, w tym czasie nikt nie słyszał o szkoleniach na temat zgodności psychologicznej, takich jak wykonywane przez współczesnych kosmonautów i załogi okrętów podwodnych. Tak, i powiedz Sir Drake'owi o łodzi podwodnej - będziesz musiał przejrzeć deskę lub wziąć kąpiel pod kilem w mgnieniu oka. Aby uniknąć, by tak rzec, rozprzestrzeniania się delirium. Ogólnie rzecz biorąc, towarzysz Drake ograniczył się do wyposażenia cieśli statku w kamień szlifierski i kazał okrążyć końce noży marynarza. Powiedz, niech odważne morskie wilki odkryją związek w szlachetnym pudełku. Nawiasem mówiąc, żeglarze, którzy opuścili usługę na podstawie usługi, otrzymali nóż marynarza w jego "oryginalnej" formie - bez złamanej końcówki.

Rękojeść morskiego noża była częściej układana z litego drewna. Już wiele później pojawiły się plotki o niektórych nie tonących kopiach. A później tak bardzo, że flota żeglarska zdążyła już zatonąć w rzece, pozostawiając tylko jachty. Dlatego nie będziemy o nich rozmawiać. Długość noża z rączką wynosiła 24 centymetry, z czego 13 stanowiło samo ostrze. Proste ostrze było czasem zastępowane krzywą z wewnętrznym ostrzeniem, tj. dokładnie jak nóż lub sierp. Często ostrze było uzupełniane innym ważnym narzędziem - świnią. Na podstawie wzmianki o niej logiczne byłoby, aby przejść bezpośrednio do tego, do czego przeznaczony był nóż marynarza.

Zastosowanie:

W przeciwieństwie do twierdzeń licznych pisarzy morskich, nóż marynarza nie był w żadnym razie środkiem wyjaśniania relacji, lecz raczej narzędziem roboczym. Jego celem jest przecięcie lin i rozdzielenie ich na części składowe. Tylko na ostatni i potrzebny był wyżej wymieniony stos. Narzędzie pierwotnie miało rodzaj kwadratowego przekroju. Potem zaczęli go okrążać w górnej części, ponieważ wygodniej było pracować w ten sposób.

Kolejny stos przydał się do wyplątywania genialnych węzłów morskich i ... tylko do walk w tawernie. Jeśli ostrze noża zaokrągliło się z lekką ręką Admirała Drake'a - wtedy stos został zaostrzony "w igłę". Jej gorliwi goście portowych tawern zostali również nagrodzeni jej ciosami.

Następnie dodano do marynarskiego noża jeszcze jedną ważną rzecz dla żeglarza - korkociąg (... yo-ho-ho i butelkę rumu! ...). Wiadomo, że korkociąg został pierwotnie wyprodukowany przez rzemieślników okrętowych, za co często mogą być karani przez linienie. Należy powiedzieć, że zarówno stos, jak i korkociąg stały się możliwe dopiero w momencie, gdy marynarze zmienili zwykły nóż z nieruchomym ostrzem na składany. Tak więc wygodniej było nosić narzędzie w kieszeni, a oficerowie statku tylko z zadowoleniem przyjęli inicjatywę żeglarzy. Dlaczego? Tak, ponieważ wiosna w skladniku morskim była dość ciasna, więc wykonanie noża do bitwy było wolniejsze niż wyrwanie ostrza "fix" z obudowy.

Produkcja:

Niestety, do dziś nie ma wiarygodnych informacji na temat producentów noży marynarskich. A to, z jednej strony, jest bardzo dziwne. Flota - nie tylko wojskowa, ale także kupiecka - jest integralną częścią wielu państw i musiała być zaopatrzona we wszystko, co niezbędne, w sposób scentralizowany. Wygląda na to, że marynarze zamówili noże od pierwszych kowali.

Możliwe, że tak było, a to może być pewne potwierdzenie. Jak wspomniano powyżej, stoczniowcy opanowali krawędzie noży. Zgadzam się, nie zrobiliby tego z własnością państwową! Jednakże, jeśli marynarze zamówili noże od prywatnych producentów, wówczas nie było w tym nic szczególnie dziwnego. Na przykład rosyjscy huzarze musieli szyć mundur na własny koszt, muszkieterowie z czasów Ludwika XIII mieszkali w wynajętych mieszkaniach i kupowali proch i kule na własny koszt. Ale bliżej do XIX wieku, każdy może dowiedzieć się, że noże marynarzy były już szeroko produkowane w fabrykach Anglii, Szwecji, Holandii i innych morskich mocarstw. W szczególności firma "Fiskars" (Finlandia) dostarczyła osobom, które chciały, rodzaj noża, który później nazywał się Finn. Najwyraźniej angielski admirał nie był dekretem dla gorących fińskich facetów.

To dziwne, że flota żeglarska zapadła w zapomnienie, a nóż żyje i ma się dobrze. Co więcej, robi postępy - w rzeczywistości był to Fin, który służył jako prototyp wielu noży bojowych, takich jak legendarna "Cherry", która wciąż jest w użyciu.

Sailor czy bosman?

Oprócz zwykłego noża morskiego, na stronach różnych powieści można również znaleźć tzw. "Bosman". Zgodnie z logiką rzeczy, ponieważ bosman nie jest już zwykłym żeglarzem, ale przecież młodszym dowódcą, to jego nóż powinien różnić się od zwyczajnego marynarskiego noża. Ale niestety i ah. Oto sztuczka o charakterze czysto językowym. Faktem jest, że gdy flota żeglarska zaczęła zajmować pozycje, nóż marynarza został przeniesiony do łodzi ratunkowych jako zapas. Lub, jeśli chcesz, nóż survivalowy na morzu. I nie nazywano go żeglarzem, ale łodzią. Od czasu do czasu spisywano spis, co robili bachanci. Wielu wzięło sobie scyzoryki - stąd nazwa. Ale niewiele osób wie o tym, tak wielu kolekcjonerów noży natknęło się na fakt, że sprzedali nóż marynarza ze znaczną premią do rzeczywistej wartości (prawdopodobnie za tytuł właściciela). Szczerze pragniemy, abyście nie wpadli na tę przynętę!

Obejrzyj wideo: Mieczysław Fogg - Gwiżdżę na wszystko (Kwiecień 2024).