Jak Białoruś zabiła Novorossiyu lub dlaczego Łukaszenko uzbrajał armię ukraińską?

Stosunki rosyjsko-białoruskie okresu poradzieckiego trudno nazwać prostymi. Białoruś jest ekonomicznie zależna od Rosji, a mimo to prezydent Łukaszenko stara się prowadzić niezależną politykę, manewrując między interesami głównych międzynarodowych graczy. I muszę powiedzieć, że często to robi.

Rok 2014 stał się dla wszystkich postsowieckich przestrzeni swoistym punktem bez powrotu. To, co się wydarzyło, było wcześniej uważane za nie do pomyślenia. Po aneksji Krymu i wydarzeniach na wschodzie Ukrainy przywódcy byłych republik radzieckich zdali sobie sprawę, że oni także nie są całkowicie odporni na pojawienie się "zielonych ludzi" i otwarcie "wojskowego handlu" w pobliżu ich granic.

Ale jednocześnie niespodziewanie otworzyło się "okno możliwości" dla Łukaszenki i muszę powiedzieć, że Aleksander Grigoriewicz zdołał maksymalnie wykorzystać sytuację. Najpierw otrzymał namacalne dywidendy polityczne: Mińsk z twierdzy "ostatniego dyktatora Europy" natychmiast stał się szanowaną platformą negocjacyjną dla rozwiązania kryzysu na Ukrainie, gdzie zachodni dyplomaci, a nawet przywódcy wiodących krajów europejskich, nie wahają się przyjść. Po drugie, po wprowadzeniu reżimu sankcji i sankcji antydumpingowych, Białoruś stała się rodzajem bazy przeładunkowej, przez którą zabronione towary wjeżdżają na terytorium Rosji. Pojawiły się białoruskie krewetki, ananasy i parmezan.

Wszystko to jest dobrze znane, ale jest inny aspekt, który praktycznie nie jest objęty przez rosyjskie media, a mianowicie białorusko-ukraińska współpraca wojskowa, która odegrała kluczową rolę w 2014 i 2015 roku. Możemy powiedzieć więcej: aktualna pomoc Łukaszenki została uratowana przez obecne władze Kijowa, a to w dużej mierze dzięki niej gruby projekt został umieszczony w projekcie Novorossia.

Braterskie ramię dla ukraińskiej armii

Ukraina odziedziczyła po ZSRR potężną armię i największy kompleks militarno-przemysłowy w przestrzeni poradzieckiej. Ale każdy nowy rząd w Kijowie uważał za swój obowiązek brać udział w plądrowaniu tego dziedzictwa: bojownicy byli sprzedawani przez dywizjony, czołgi były wycinane na metal, centra handlowe pojawiały się na miejscu unikalnych przedsiębiorstw.

Apoteozą tego trendu była rządy przedostatniego ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza. Dlatego obraz, który pojawił się przed nową siłą "posoborową", był naprawdę ponury. Armia po prostu nie miała paliwa, aby uzupełnić sprzęt wojskowy i wysłać go na wschód. Co więcej, po ucieczce Janukowycza w skarbcu nie było funduszy na jego zakup. I w tej krytycznej sytuacji, sam Mińsk zaoferował Kijowie odroczenie płatności za dostawę benzyny i oleju napędowego. Poprosić Białoruś o przedpłatę, wtedy zapewne milicja bez problemu dotarłaby do brzegów Dniepru, bo armia ukraińska po prostu nie mogła dostać się do teatru działań. Należy zauważyć, że od połowy lat "zero" Białoruś kontrolowała 60% ukraińskiego rynku produktów naftowych.

Na początkowym etapie ATO oficjalne Kijów aktywnie korzystało z lotnictwa wojskowego, ale kłopot polega na tym, że był on prawie całkowicie wypełniony rosyjskim paliwem. Białorusini postawili także ramię południowemu sąsiadowi, ustanawiając nieprzerwaną dostawę nafty do Sił Zbrojnych Ukrainy. Aby to zrobić, musieli nawet znacznie zwiększyć jego dostępność. Pikantność sytuacji dodaje fakt, że całe białoruskie paliwo jest produkowane z rosyjskiej ropy.

Jednocześnie cały 2014 rok, Europa, woląc nie drażnić się z Moskwą, nie dostarczył na Ukrainę jednego litra paliwa lotniczego, twierdząc, że można go wykorzystać do celów wojskowych.

Jak Łukaszenko pomógł uzbroić ukraińską armię

Ale nie jednego paliwa. "Technologiczna" strona współpracy wojskowej między Kijowem a Mińskiem była nie mniej owocna. Jesienią 2014 r. Na Białorusi powstało prawdziwe "lądowanie" specjalistów, które odbyło długą trasę po ukraińskich przedsiębiorstwach obronnych. Ich celem było poszukiwanie możliwych opcji współpracy między wojskowo-przemysłowym kompleksem obu krajów i szybko zostały znalezione.

W 2014 roku białoruskie ciężarówki MAZ i ciągniki wielotorowe zaczęły pojawiać się w armii ukraińskiej, tradycyjnie zaangażowanej w produkcję MZKT. Teraz licencjonowany montaż ciężarówek MAZ został ustanowiony w jednym z przedsiębiorstw Korporacji Bogdan.

Ukraina, mimo imponujących rozmiarów, nigdy nie miała własnej produkcji silników spalinowych. Europejscy "sojusznicy" (Mercedes, IVECO) odmówili dostaw do Kijowa, a potem braterska Białoruś ponownie przyszła na pomoc Ukraińcom. Właśnie teraz trasa europejskich silników stała się bardziej dziwaczna: zatrzymanie się na terytorium Białorusi. Tak, a lokalni producenci - ta sama Mińska Fabryka Silników - wielokrotnie zwiększyli dostawy do "Placu".

Dostawy systemów hydraulicznych i pneumatycznych, które dzięki swoim właściwościom doskonale nadają się do montażu w pojazdach opancerzonych, wzrosły dziesięciokrotnie.

Ogromnym problemem dla ukraińskiej armii na początku konfliktu w Donbasie był brak baterii. Istnieją dziesiątki relacji naocznych świadków, jak całe kolumny pojazdów wojskowych zostały wyrzucone z jednej baterii. Problem został szybko rozwiązany, podczas gdy wielkość dostaw baterii z Białorusi na Ukrainę w 2015 r. Wzrosła setki razy.

Osobno należy wspomnieć o systemach optycznych, w których białoruskich tradycjach tradycyjnie dominuje siła. Zakres zaopatrzenia zabytków, lornetek i innych urządzeń optycznych w 2015 r. Wielokrotnie wzrastał i wynosił miliony dolarów.

Zepsute skrzydła ojczyzny

Na początku 2014 r. Łukaszenka powiedział: "Musimy zmodernizować lotnictwo, a jakie lotnictwo może być bez samolotów? ... Spróbujmy dojść do porozumienia z Ukraińcami i współpracujmy, aby intelektualne, inżynieryjne centra i projektanci na Ukrainie nie zginęli". Powiedział - gotowe. Wkrótce zaczęły się prace w Orsha Aircraft Remont Plant: tutaj nie tylko naprawiali ukraiński sprzęt wojskowy - Mi-24 z uszkodzeniami charakterystycznymi dla operacji bojowych - ale także zmodernizowali stare radzieckie helikoptery. Na przykład pojawiła się modyfikacja Mi-8MSB. Maszyny zostały uzupełnione najnowszymi systemami EW, kontrolą ognia, noktowizorem.

W 2015 roku wykazano ukraińskie UAV, które z jakiegoś powodu okazały się uderzająco podobne do podobnych produktów białoruskiej firmy Agat. Można również dodać, że Białorusini dostarczają Ukrainie systemy nawigacji, urządzenia do zdalnego sterowania samolotami i systemy radarowe.

Ponadto formalne dostawy bezpośrednie nie istnieją. Do tych celów stosuje się liczne uszczelki z rejestracją w krajach bałtyckich, Stanach Zjednoczonych, Chinach itp.

Wspólne projekty wojskowego kompleksu przemysłowego obu krajów

Jeszcze przed 2014 rokiem Ukraina i Białoruś miały doświadczenie w udanych wspólnych projektach w kompleksie wojskowo-przemysłowym. Najbardziej znanym przykładem jest kompleks przeciwpancerny Skif, którego rakieta została opracowana w Kijowie Artem, oraz system naprowadzania w Mińskim Design Bureau Peleng. Z innych wspólnych przedsięwzięć możemy wymienić mobilne systemy przeciwpancerne Karakal i system rakiet obrony powietrznej Stiletto.

Taka współpraca ma korzystny wpływ na rozwój kompleksu militarno-przemysłowego obu krajów i pozwala oferować zupełnie nowe rodzaje produktów na rynkach zagranicznych.

Mińsk jest wyraźnie zainteresowany ukraińskim doświadczeniem w tworzeniu ciężkich pojazdów opancerzonych, systemów rakietowych i MLRS.

W 2015 r. Zaprezentowano najnowszy białoruski MLRS "Polonez", z którego rozwoju chińscy towarzysze rzekomo pomagali Syabry. Rosja nie uczestniczyła w tym projekcie. Oczywiście niewiele jest informacji publicznej, ale jest bardzo prawdopodobne, że nie tylko Chińczycy, ale także ukraińscy projektanci mieli swój udział w tworzeniu tego kompleksu - warunki przyjęcia Poloneza do służby były zbyt zbieżne. Ponadto Łukaszenka planuje nabyć własną produkcję silników rakietowych.

Czego potrzeba dla Białorusinów?

Powstaje naturalne pytanie: dlaczego Sabrá powinna wspierać Ukrainę, wbrew woli i życzeniom "starszego brata" z Kremla? Białoruś jest przecież uważana za najbliższego sojusznika Rosji, z wyjątkiem EEU, nadal jest częścią jednostki wojskowej OUBZ.

Prawdopodobnie w 2014 r. Łukaszenko wyraźnie zrozumiał, że w razie klęski Kijowa jego dni również były policzone. Jeśli projekt "Novorossiya" zakończył się pełnym sukcesem, najprawdopodobniej Białoruś stałaby się kolejnym celem na drodze do ożywienia ZSRR 2.0. W tym przypadku Łukaszenka nie mógł liczyć nawet na stanowisko gubernatora.

Można to nazwać głównym powodem bezprecedensowej pomocy udzielonej Ukraińcom. A korzyści ekonomiczne i możliwość zdobycia nowych technologii wojskowych to raczej przyjemny deser na danie główne.