Kim są Stany Zjednoczone boją się odejść z traktatu INF?

Jak wszyscy wiemy, nasi zagraniczni partnerzy w wyścigu rozbrojenia nuklearnego ogłosili, że wycofają się z traktatu dotyczącego eliminacji pocisków średniego i krótkiego zasięgu, tak zwanych INF, w dającej się przewidzieć przyszłości. Cóż, jak zwykle, obwiniali Rosję za wszystko. Mówią, że znowu czegoś tam nie widzieliśmy. A nawet umyślnie naruszone. Ale nie spieszmy się z wnioskami.

Jak to się wszystko zaczęło

W dawnych czasach rozkwitu osławionej stagnacji ZSRR ich pociski balistyczne zaczęły się rozwijać na ich zachodnich granicach. Były to słynne SS-20, określane w świecie jako "Pionier". Stany Zjednoczone z kolei przyjęły "podwójny plan ponownego wyposażenia Europy". A ich straszne Pershing-II najeżyły Niemcy, Wielką Brytanię, Włochy, Belgię i Holandię. I nikt nie pisnął o ich umieszczeniu. Wszystko jest bardzo szlachetne: kopano kopalnie, wrzucano do nich rakiety.

I, oczywiście, równolegle z rozmieszczeniem pocisków balistycznych średniego zasięgu, rozpoczęły się negocjacje w sprawie ich redukcji. Zwykle - wszyscy chcą żyć. I żyj bezpiecznie, a najlepiej w zasięgu wrogich pocisków. Kryzys na Karaibach jest tego wyraźnym potwierdzeniem.

Zasadniczo kompromis był poważnie dyskutowany na temat tego, że ZSRR transportuje SS-20 na Ural, a Amerykanie wycofują swoje Pershingy z Europy.

Przypomnijmy, 8 grudnia 1987 r. Sekretarz generalny centralnego komitetu CPSU Michaił Gorbaczow i prezydent USA Ronald Reagan podpisali porozumienie w sprawie eliminacji rakiet średniego i krótszego zasięgu (INF). Umowa weszła w życie 1 czerwca 1988 r.

Co się zgodziło

Zgodnie z Umową ZSRR i Stany Zjednoczone powinny zniszczyć wszystkie kompleksy rakiet balistycznych i rakiet przelotowych z lądowiska (1-5,5 tys. Km) i krótszego (0,5-1 tys. Km) zasięgu w ciągu trzech lat. Ponadto obie strony nie miały prawa do dalszego ich produkowania i testowania.

W celu wyeliminowania wzajemnego oszustwa opracowano algorytm rewizji. Przez 13 lat, do lata 2001 r., Strony musiały kontrolować swoje terytoria pod kątem braku tych najbardziej znanych pocisków.

O której godzinie

Tak więc ZSRR zniszczył pięć sztuk pocisków balistycznych. Naturalnie, po pierwsze, pionierzy zostali zniszczeni w zasięgu ponad 5000 km lotu. Zlikwidowano również przestarzałe R-12 i R-14 o śmiertelnym zasięgu odpowiednio 2500 i 4500 km. Podobnie "Temp-S" o zasięgu 900 km. Dlaczego cięcie "Oka" nie jest objęte zniszczeniem (zaledwie 400 km) nie jest jasne. Najwyraźniej była to wyjątkowo dobra wola narodu radzieckiego i jego przywódców.

Najbardziej imponujące było zniszczenie "Reliefu" RK-55 z 1986 r., O zasięgu 2 600 km. Nie mieli nawet czasu, by dostarczyć ich eskorty wojskowej. Doprowadziło to do absurdu: zostały wyprodukowane w jednej fabryce i zniszczone w następnej.

W ZSRR zmniejszyła się liczba pocisków o 1836, a niszczyciele 851 zostały zniszczone.

Z kolei Stany Zjednoczone wyeliminowały 859 pocisków i zniszczyły 238 wyrzutni.

Większość zniszczonych rakiet to Pershing-IA z 740 km i Pershing-II z 1770 km. Właśnie przeszedł pod cięcie Tomahawk BGM-109G. Jej dystans do pokonania wynosił 2500 km.

Umowa podpisana przez Reagana i Gorbaczowa jest ogólnie nieokreślona. Istnieje jednak pewien niuans, każdy z krajów może jednostronnie wycofać się z traktatu, jeżeli zagrożone zostaną jego najwyższe interesy państwowe. Musi poinformować drugą stronę o decyzji o wyjeździe, co najmniej z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem.

Wzajemne oskarżenia

Pierwszym zaproszeniem było oświadczenie rosyjskiego prezydenta Władimira Putina z października 2007 r. Zaznaczył, że nie wyklucza możliwości wycofania się z traktatu INF, ponieważ wiele państw angażuje się w rozwój broni jądrowej, a Rosja jest ograniczona umową.

Nawiasem mówiąc, w tej chwili pięć krajów - Izrael, Indie, Chiny, KRLD i Pakistan - posiada pociski balistyczne. A w niektórych stanach są pociski tej klasy w zwykłym sprzęcie. To znaczy, Rosja miała powód do wyrażenia zaniepokojenia tą sytuacją.

W lipcu 2014 r. Prezydent USA Barack Obama nie omal nie oficjalnie obwinił Rosji za testowanie pocisków samosterujących średniego zasięgu. Jak, przerwa!

Mowa, jak się okazało, dotyczyła rakiety SSC-8 o śmiertelnym zasięgu do 500 km. Produkowany jest w oparciu o morski kaliber 3M-54 "Calibre". Moskwa zaprzecza naruszeniu umowy, ponieważ SSC-8 zasadniczo nie podlega warunkom umowy. A z kolei wysuwa roszczenia wzajemne do Stanów Zjednoczonych.

W szczególności armia amerykańska używa pocisków Hera, LRALT i MRT do testowania systemu obrony przeciwrakietowej. Według rosyjskich ekspertów, pod względem taktycznym i technicznym bardzo przypominają pociski balistyczne średniego zasięgu.

Rosja stwierdziła również naruszenie umowy w zakresie używania dronów Reaper i Predator z zasięgiem ponad 500 km.

Ponadto strona rosyjska była oburzona rozmieszczeniem w Polsce i Rumunii wyrzutni Mk 41, która wydawała się być defensywna. Można je jednak łatwo wykorzystać do wystrzelenia rakiet cruise.

Niebezpieczeństwo pod czerwonym sztandarem

Według niektórych ekspertów Stany Zjednoczone złożyły tak ostrą deklarację, ponieważ obawiają się nie Rosji, ale Chin. A nasz kraj skupił się na uwadze, aby uniknąć poglądów społeczności światowej. Według amerykańskich sił zbrojnych Chiny mają w zapasie ponad 300 pocisków balistycznych. A 30 z nich z zabójczym zasięgiem Pioneera. Także w służbie z niebiańskim jest ponad 1000 pocisków krótkiego zasięgu.

Oczywiście, jeśli chodzi o zasięg kompleksu militarno-przemysłowego, Chiny stały się jedną z wiodących potęg na świecie. Niezwiązany żadnymi zobowiązaniami umownymi, osiągnął rozwój wskaźników Zimnej Wojny Związku Radzieckiego w rozwoju broni jądrowej. Wkrótce będzie mógł grać na skrzypcach na scenie światowej. I, oczywiście, budzi to strach przed władcami Stanów Zjednoczonych. I nie można się nie cieszyć z faktu, że jesteśmy wojskowymi partnerami strategicznymi z Chinami.

Obejrzyj wideo: Samadhi Movie, 2017 - Part 1 - "Maya, the Illusion of the Self" (Kwiecień 2024).