Aby oczyścić granicę między Koreą Północną a Koreą Południową, potrzeba dwustu lat.

Deminacja tak zwanej strefy zdemilitaryzowanej między Koreą Południową a Koreą Południową będzie wymagała ogromnych inwestycji i potrwa około dwóch wieków. I to pod warunkiem, że wszystkie jednostki inżynieryjne Południowych Koreańczyków będą zaangażowane w pracę. Zostało to zgłoszone dziennikarzom radia KBS przez przedstawiciela sił lądowych tego kraju.

Wojsko zwróciło także uwagę na potrzebę stworzenia specjalnego ośrodka, który zajmowałby się problemem rozminowywania w strefie zdemilitaryzowanej.

Niedawno na Półwyspie Koreańskim zaobserwowano kolejny okres ocieplenia stosunków między Północą a Południem. Zaczęło się po historycznym spotkaniu amerykańskiego prezydenta Trumpa i lidera DPRK Kim Dzong-un. W przygotowaniu jest pierwsza od 10 lat wizyta szefa Korei Południowej w Pjongjangu. Społeczność światowa ostrożnie ma nadzieję, że tym razem będzie możliwe nawiązanie długotrwałego dialogu między Seulem a Phenianem, a wreszcie zakończenie długotrwałego konfliktu.

Dwa wieki rozminowywania: dlaczego tak długo?

Wojna koreańska była jedną z najbardziej krwawych w XX wieku. Ocenia się, że w tym konflikcie zginęło około 4,5 miliona osób. Oficjalnie jeszcze się nie zatrzymała, bo traktat pokojowy między walczącymi stronami nie został podpisany. Rzeź skończyła się wraz z utworzeniem dwóch nowych państw i podziału Półwyspu Koreańskiego wzdłuż 38. równoleżnika. Wybudowano strefę zdemilitaryzowaną o szerokości 4 km i długości 241 km.

Przez dziesięciolecia obie strony konfliktu angażowały się w umacnianie swoich pozycji: budowali mury, budowali fortyfikacje, plecili 38. równinę z kilometrami drutu kolczastego, wykopali specjalne tunele dla żołnierzy. A jednak, obawiając się nagłego ataku wroga, zainstalowali miliony min różnych systemów i konstrukcji, przeciwpancernych i antyhrabialnych. Jeśli kraje rzeczywiście podejmą kurs na długotrwałe pokojowe istnienie (i na dłuższą metę - na rzecz zjednoczenia), kopalnie staną się bardzo poważnym problemem.

Według różnych ekspertów, od końca wojny koreańskiej po dzień dzisiejszy na granicy między dwoma państwami położono ponad dwa miliony min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. Ale to nie wszystko. Problem ten pogarsza fakt, że mapy dawnych pól minowych dawno zaginęły. Przesunięcia gleby, deszcze, powodzie doprowadziły do ​​przesunięcia tych śmiercionośnych urządzeń, więc nikt nie może wskazać dokładnej lokalizacji większości z nich. Jeśli jednak zostanie podjęta decyzja o likwidacji strefy zdemilitaryzowanej, saperzy będą musieli wykonać wiele pracy: będą musieli dosłownie sprawdzić cały obszar tego obszaru centymetr po centymetrze. A zajmuje to tysiące kilometrów kwadratowych.

Według źródła dziennikarzy, przy obecnym poziomie technologii, proces ten może trwać około 200 lat.

Przypomnijmy, że kilka dni temu uzgodniono datę trzeciego szczytu między Koreą Południową a KRLD. Odbędzie się ono od 18 września do 20 września, a szef południowokoreański odwiedzi Phenian po raz pierwszy od dziesięciu lat. Kim Jong-un potwierdził swoje stanowisko w sprawie całkowitej denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Wiosną tego roku przywódcy obu krajów zgodzili się na rozbrojenie nuklearne. Niedawno przywódca Korei Północnej wyraził nadzieję, że do 2021 r. Sytuacja na półwyspie zostanie rozwiązana, jak również szybka normalizacja stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Takie wiadomości dają nadzieję, że po długich dziesięcioleciach konfrontacji pokój w końcu dotrze na Półwysep Koreański.