Izrael spali wrogi laser rakietowy

Izraelskie Ministerstwo Obrony zamierza wydać co najmniej 800 tysięcy dolarów na opracowanie wojskowych systemów laserowych, które chroniłyby ich cele cywilne i wojskowe przed niekierowanymi pociskami pocisków i moździerzy.

Decyzja ta została podjęta przez departament wojskowy "Ziemi Obiecanej" po tym, jak ziemia została poddana masowemu ostrzałowi przez palestyńskich bojowników.

Przypomnijmy, że w połowie listopada Hamas ze Strefy Gazy wypuścił w Izraelu 460 niekierowanych rakiet w ciągu jednego dnia. Izrael użył systemu obrony przeciwrakietowej Iron Dome, aby odeprzeć strajk rakietowy. Niestety, kompleks sprawdził się w tej sytuacji nie jest z najlepszą ręką. Wiele pocisków osiągnęło swoje cele.

Ministerstwo Obrony Izraela uważa, że ​​laserowe systemy antyrakietowe będą skutecznie uzupełniać możliwości baterii żelaznej kopuły, znacznie skracając czas reakcji na rozpoczęcie ataku rakietowego.

Nawiasem mówiąc, w 2015 roku Izrael już zademonstrował opcje mobilnego systemu laserowego walki zwanego "Żelaznym Promieniem". Jednak w tym momencie nie wykazywali większego zainteresowania wojskiem. Nie jest wykluczone, że w nowo ustanowionej bardzo niebezpiecznej sytuacji izraelskie Ministerstwo Obrony zwróci uwagę na rozwój kompleksu militarno-przemysłowego kraju trzy lata temu.

Według twórców, "Iron Beam" to zestaw emiterów zamontowany w standardowych kontenerach ładunkowych i zamontowany na podwoziu ładunkowym. Kompleks obejmuje stację radarową, punkt kontrolny i dwa systemy laserowe o mocy kilkudziesięciu kilowatów każdy.

Obejrzyj wideo: Downsizing (Kwiecień 2024).