Ostatni tydzień okazał się bardzo burzliwy i pełen wrażeń dla najnowszego amerykańskiego samolotu wielozadaniowego F-35 Lightning II. Został ochrzczony w Afganistanie, z powodzeniem usiadł na pokładzie brytyjskiej lotniskowiec królowej Elżbiety, stał się tańszy dla armii amerykańskiej i poniósł pierwszą w swojej historii katastrofę. W ostatnich latach projekt ten stał się tak "hałaśliwy" i skandaliczny, że wieści o upadku F-35 w Południowej Karolinie stały się najważniejszym dla większości światowych mediów.
Przypomnijmy, w piątek, 28 września, F-35, należący do US Marine Corps, rozbił się w pobliżu bazy Beauforta w Południowej Karolinie. Kierownictwo ILC niemal natychmiast wydało oświadczenie, w którym jednak nic nie zostało zgłoszone o przyczynach incydentu. Pilot zdążył wyskoczyć i, jak się wydaje, nie otrzymał żadnych specjalnych obrażeń. Wojownik, który rozbił się, wszedł do 501. eskadry szkoleniowej i przeprowadził zaplanowany lot treningowy. "Pilot został bezpiecznie wyrzucony z jednego miejsca i jest obecnie badany przez personel medyczny", powiedział serwis prasowy Korpusu Piechoty Morskiej "Nie ma rannych wśród ludności cywilnej".
Incydenty z F-35 miały miejsce wcześniej, ale żaden z nich nie doprowadził jeszcze do utraty samochodu. Zaskakującym zbiegiem okoliczności w tym dniu armia amerykańska zawarła umowę na dostawę F-35 z Lockheed Martin, producentem trzydziestu pięciu egzemplarzy i zabezpieczyła znaczące zniżki na samolot od firmy.
Dane o przyczynach awarii, choć trochę. Jej śledztwo trwa. Pod warunkiem zachowania anonimowości źródło "The Washington Post" zgłosiło, że incydent został sklasyfikowany jako kategoria wypadków A. Zdefiniowano go jako wypadek, który spowodował całkowite zniszczenie samolotu (obrażenia przekraczają 2 miliony dolarów), a pilot został zabity lub całkowicie unieszkodliwiony. Rozbijany wojownik został wypuszczony w 2013 roku.
Pracownicy MCAS Beaufort informują, że pilot otrzymał tylko niewielkie obrażenia, otrzymał niezbędną pomoc i został już odesłany do domu.
F-35 to jeden z najbardziej wyrafinowanych i najdroższych samolotów bojowych na świecie. Należy do piątej generacji myśliwców, jego konstrukcja jest szeroko stosowaną technologią niskiej widoczności, maszyna jest wyposażona w najbardziej zaawansowaną elektronikę. Jednocześnie nieustannie ścigają go różne problemy: od silników, oprogramowania, awioniki, systemów uzbrojenia. F-35 ma trzy modyfikacje: normalną (ze standardowym startem i lądowaniem), talię i krótki start oraz pionowe lądowanie. Samolot tej konkretnej modyfikacji rozbił się w Południowej Karolinie.
Do niedawna F-35 produkowany był w małych partiach, ale w 2019 roku planowany jest początek produkcji na dużą skalę. Obecnie koszt jednej modyfikacji A myśliwca wynosi 89 milionów dolarów, B - 115 milionów dolarów, C - 108 milionów dolarów.
Do chwili obecnej wyprodukowano ponad trzysta egzemplarzy "trzydziestej piątej", służąc nie tylko armią amerykańską, ale także siłami zbrojnymi Wielkiej Brytanii, Japonii, Izraela, Norwegii i innych krajów. Jednak generalnie można odnieść wrażenie, że samolot jest nadal zbyt "surowy".
Problemy, które obecnie realizują F-35, zostały określone na początkowym etapie programu, kiedy projektanci otrzymali zadanie stworzenia samolotu "nadającego się do wszystkiego". Musi połączyć cechy myśliwca i bombowca, być w stanie wystartować z pokładu statku i wylądować pionowo. I spełniając wszystkie kryteria samolotu piątej generacji. Można powiedzieć, że projektanci poradzili sobie ze swoim zadaniem, ale urządzenie wciąż wymagało udoskonalenia. Incydent w Południowej Karolinie jest pierwszą katastrofą na 300 wyprodukowanych samolotach, których całkowity czas lotu przekroczył 150 tysięcy godzin.